FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Galerie    Rejestracja   Profil   Zaloguj 
Forum www.wizardschoolmagic.fora.pl Strona Główna
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości



 
Nowy Temat   Odpowiedz Dormitorium Huffelpufu <- Forum www.wizardschoolmagic.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
aaa4




Dołączył: 03 Sty 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:04, 04 Lip 2017 Powrót do góry

-Jak sobie zyczysz.

Wydawalo sie, ze nic na to nie mozna powiedziec, wiec Kris tylko skinal krotko glowa i oddalil sie, z godnoscia stawiajac kroki.

Dirk zostal sam w opustoszalym korytarzu. Bol rozsadzal mu skronie. Czul sie bardzo pokrzywdzony. Chcial dowiesc, ze ma racje, a tymczasem dreczylo go to, iz zrobil z siebie glupca, na dodatek opuszczonego przez wszystkich.

Kiedy Talia dotarla na lekcje fechtunku, Alberich znal juz pogloski o klotni Krisa z Dirkiem. Nie zdziwil sie zatem zbytnio, ujrzawszy twarz Talii - chlodna i niewzruszona niczym maska. Nawet w kolegium niewielu mogloby zgadnac, jak doskonale znal osobistego herolda krolowej i jak znakomicie potrafil rozpoznawac jej nastroje. Osamotniona, z ogromnym uporem starajac sie doskonale wykonac kazde cwiczenie, podbila jego serce juz wtedy, gdy byla uczniem. Rzadko szukala usprawiedliwien, nigdy nie poddawala sie, nawet gdy bylo wiadomo, ze zwyciestwo jest niemozliwe. Przypominala mu jego z czasow, ktore dawno minely, kiedy byl mlodym, pelnym idealow kadetem w Karsie. Dlatego polubil ja z calej duszy i przywiazal sie do niej; choc ani mu sie snilo okazywac to w jakikolwiek sposob - przed swymi uczniami nigdy nie zdradzal swych uczuc.

Trafnie domyslil sie laczacych ja z Krisem i Dirkiem uczuc i przewidywal, jaki wplyw bedzie mial spor przyjaciol na jej zachowanie.

Tego popoludnia Talii przyszlo cwiczyc na lekcji z samym fechmistrzem. Nie byla tym w najmniejszym stopniu strapiona i, prawde powiedziawszy, ledwo zaczeli, a skoczyla na niego z wsciekloscia. Pocieta bliznami twarz Albericha pozostala niewzruszona, gdy pozwalal sie jej wyszalec i zmeczyc odrobine, a potem wykonal finte, na ktora nie nabralby sie nawet nowicjusz, i rozbroil ja.

-Dosyc - powiedzial, gdy znieruchomiala blada z wyczerpania, ciezko dy

szac z wysilku. - Czyz nie powtarzalem po wielekroc, ze w walce nalezy kiero-

80

wac sie sprytem, a nie unosic gniewem? Gniew zostaw przed progiem, inaczej cie zabije. Spojrz, pozwolilas, bym wyzul cie z sil! Gdyby to byla prawdziwa walka, twoj wrog mialby zadanie ulatwione o polowe. Ramiona Talii obwisly.-Mistrzu Alberichu...

-Dosc, rzeklem przeciez - wpadl jej w slowo, podnoszac za nia ostrze z podlogi. Bezglosne zblizyl sie o trzy kroki i polozyl swa twarda dlon na jej ramieniu. - Skoro gniew nie chce trzymac sie za progiem, opowiesz mi o nim?

Talia skapitulowala i nie opierala sie, gdy popchnal ja lagodnie w strone stojacych pod sciana law. Przygnebiona osunela sie na jedna z nich, a on usadowil sie obok. Po dlugiej chwili milczenia opowiedziala mu pokrotce o porannych wydarzeniach, wpatrzona w promien poznopopoludniowego slonca, ktory odbijal sie od podlogi z szaro-brazowej, gladko heblowanej klepki. Do sali nie docieral z zewnatrz zaden dzwiek; czuc bylo zapach unoszacego sie kurzu i przelanego potu, ktorym przesiakl stary budynek. Alberich siedzial obok Talii, nieruchomy jak posag, objawszy dlonmi kostke lewej stopy, ulozonej na prawym kolanie. Od czasu do czasu Talia popatrywala na niego, jednak jego surowa, jastrzebia twa byla nieprzenikniona.

Gdy jej opowiesc dobiegla konca, drgnal i uniosl [link widoczny dla zalogowanych]
dlon, by rozmasowac sobie skrzydelko nosa.

-Powiem ci cos, z czego dotad nie zwierzylem sie nikomu - rzekl po dlugiej przerwie, w zamysleniu stukajac sie palcem wskazujacym po ustach. - Nigdy nie ufalem lordowi Orthallenowi, a pozostaje w sluzbie Valdemaru dokladnie tak dlugo jak on.

-Alez... - Zdumiona Talia zapomniala jezyka w gebie.

-Dlaczego? Zlozylo sie na to mnostwo drobiazgow. Orthallen jest zbyt nieskazitelnym sluga panstwa, nigdy nie ustawia sie w kolejce po nagrody, a kiedy jakis czlowiek nie domaga sie tego otwarcie, przygladam sie, czy nie robi tego po kryjomu. Nie spiera sie z Kregiem Heroldow, lecz kiedy inni to robia, nastepuje im na piety, popychajac, delikatnie popychajac. Jest przyjacielem wszystkich, lecz niczyim zazylym kompanem. A na dodatek nie lubi go moj Towarzysz.

-Tak jak i Rolan.

-To dobra miara oceny czlowieka, jak mysle. Wierze, iz twoje podejrzenia nie sa falszywe i on w istocie stara sie ze wszystkich sil oslabic twoj wplyw na Selenay. Tusze, ze ponioslszy w tym [link widoczny dla zalogowanych]
porazke, stara sie pozbawic cie przyjaciol i oslabic fundament, od ktorego zalezy zachowanie przez ciebie rownowagi uczuc; wie doskonale, jak bolesny dla ciebie jest widok mlodego Dirka dotkliwie ugodzonego.

Talia oblala sie rumiencem.

-Sama dostrzegasz, iz mowie prawdziwie. - Zmienil pozycje na twardej,

zniszczonej lawie, zakladajac sobie prawa stope na lewe kolano.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Strona 1 z 1
Nowy Temat   Odpowiedz

 
Skocz do:  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Play Graphic Theme

Regulamin